Na podstawie jego życiorysu można by nakręcić niezły film. Biografia Leszka Kuzaja to wzloty i upadki, momenty szczęścia i mrożące krew w żyłach chwile. W środowisku mówiło się, że jeśli koty mają siedem żyć, to Kuzaj musi mieć ich więcej. Nie zawsze szedł z nurtem, a nawet częściej szedł pod prąd – ale tym również zyskał sobie oddanych fanów, którzy pokochali go za efektowną jazdę i twardy charakter. Za kierownicą praktycznie się urodził i do dziś, nawet będąc po drugiej stronie rajdowej rzeki, blisko mu do świata motosportu.
Cztery tytuły rajdowego Mistrza Polski, ponad 200 startów w imprezach rajdowych i ponad 40 triumfów w poszczególnych zawodach. Leszek Kuzaj niewątpliwie był i nadal jest jednym z tych zawodników, którzy na zawsze zapisali się w historii polskich rajdów samochodowych. Osiągnął sporo, a mógł jeszcze więcej. Jak sam stwierdził – sportową karierę zakończył zbyt szybko, mimo to kibice do dziś bez problemu kojarzą nazwisko Kuzaja z rajdami samochodowymi.
Jaki ojciec, taki syn
Leszek Kuzaj urodził się w 1968 roku w Krakowie. Jego ojciec – Julian Kuzaj – także był kierowcą rajdowym. Starszy z rodziny Kuzajów rywalizował w latach 60. i 70. minionego wieku i niewątpliwie miało to spory wpływ na wybór życiowej drogi przez jego syna. Młody Leszek Kuzaj o tym co chce robić gdy dorośnie wiedział już w wieku kilku lat. I choć niektórzy mogli brać to za dziecięce marzenia, to w jego przypadku droga mogła być tylko jedna. Goszcząc w garażach, gdzie m.in. przygotowywano samochody legendarnego Sobiesława Zasady, szybko złapał bakcyla do motoryzacji.
Szybko poszedł też za ciosem. Jak sam mówił prawo jazdy zdobył w wieku… 14 lat w tajemnicy przed wszystkimi. Ta historia pokazuje, że gdy Leszek Kuzaj coś sobie założył, to dążył do osiągnięcia celu. Nie bał się ciężkiej pracy i już w młodym wieku sam starał się zarabiać na swoje przyjemności. Z czasem też na możliwość startów w rajdach, bo motosport nie należał do tanich pasji a rodzina Kuzajów nie mogła pozwolić sobie na zostanie „sponsorem głównym” utalentowanego syna. W wieku nastoletnim angażował się coraz bardziej w świat motosportu. Z początku można go było spotkać w okolicach ekip serwisowych, gdzie zdobywał doświadczenie obserwując starszych kolegów. Szybko jednak zdecydował się zdobyć licencję kierowcy i samemu spróbować swoich sił za kierownicą.
Początki nie były jednak łatwe. Pierwsze starty Leszek Kuzaj, za kierownicą Fiata 126p zanotował już w końcówce lat 80. XX wieku. Nie było one jednak zbyt szczęśliwe. Kuzaj najpierw musiał wycofać się z Rajdu Elmot a następnie zaliczył dachowanie podczas Rajdu Krakowskiego. Już u progu kariery przyszedł czas na przerwę od ścigania w rajdowych imprezach. Leszek Kuzaj założył rodzinę i skupił się na innych sprawach, ale z ambitnych planów nie zrezygnował. Powrót za kierownicę samochodów rajdowych był tylko i wyłącznie kwestią czasu. Co ciekawe, już pierwsze próby pokazały jednak jakim kierowcą będzie Kuzaj – kraksy i wypadki towarzyszyły mu przez większość kariery.
Ciężka praca i budowanie pozycji
W połowie lat 90. XX wieku Leszek Kuzaj wrócił do poważnego ścigania. Tym razem jednak nie za kierownicą Fiata 126p, a w sprowadzonym z Włoch Renault Clio Williams. Kierowca próbował również swoich sił jeżdżąc Fiatem Cinquecento Abarth. Jednak sezon 1995 nie przyniósł sukcesów. Był za to czasem nauki i zyskiwania doświadczenia. To w kolejnych latach miało zaprocentować.
Następny sezon zmagań na rajdowych trasach Leszek Kuzaj spędził za kierownicą Mitsubishi Lancer Evo III. W tym aucie kierowca spędził kilka kolejnych lat zmieniając później modele na Evo IV oraz Evo V. Starty profesjonalnym autem rajdowym od razu dały wymierne efekty. Debiutancki sezon w generalnej klasyfikacji Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski udało się zakończyć na siódmej lokacie. Wysoka pozycja na koniec rywalizacji w roku 1996 mogła być jeszcze lepsza, ale Leszek Kuzaj nie uniknął podczas kilku imprez problemów sprzętowych i wypadków. Ostatecznie jednak sezon RSMP w barwach Tedex Oil Rally Team był pozytywnym impulsem dla kierowcy. Dodatkowo Kuzaj wygrał Cieszyńską Barbórkę w klasie N4.
Rok później udało się wskoczyć na jeszcze wyższy poziom. W „generalce” Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski sezon dla Kuzaja zakończył się tuż za podium, na czwartym miejscu. Jednocześnie kierowca został najlepszym zawodnikiem w klasie N. Kilka wygranych OS-ów i wysokie lokaty w poszczególnych rajdach zbudowały młodego zawodnika, który większość imprez sezonu przejechał z Arturem Skorupą w fotelu pilota. Wyścigowych partnerów Kuzaj zmieniał jednak często w trakcie swojej kariery. Artur Skorupa nie był pierwszym z nich, a po nim lista nazwisk była naprawdę spora.
Już sezon 1998 Leszek Kuzaj rozpoczął z Jakubem Mroczkowskim u boku. Razem udali się do Finlandii na rajd Alpina Mantta-ralli. Tu zajęli trzecie miejsce co było dobrym wynikiem, choć największy sukces na fińskiej ziemi miał dopiero nadejść. W 1998 Kuzaj wystartował bowiem w sześciu rundach eliminacji do mistrzostw świata, a zmagania podczas Rajdu Finlandii zakończył na czwartym miejscu w kategorii N. W generalnej klasyfikacji tego rajdu zajął 22. miejsce, ale wysoka lokata pośród aut seryjnych i tak była sporym sukcesem. Podczas tej imprezy pilotem był już Andrzej Górski, a ponadto w trakcie sezonu Kuzaj jeździł również z Krzysztofem Gęborysem.
Zagraniczne wojaże – poza wspomnianą Finlandią – nie były jednak zbytnio udane dla Leszka Kuzaja. Polskiemu kierowcy rajdowemu nie udało się ukończyć pozostałych rund eliminacyjnych mistrzostw świata w których startował. Podobne problemy miał zresztą także w Polsce. Rajd Kormoran, Rajd Wisły i Rajd Karkonoski – tych imprez także nie udało się zakończyć przejechaniem linii mety na zakończenie zmagań. Kilkukrotnie problemem była jazda samego Kuzaja. W samym roku 1998 zaliczył kilka wypadków na trasach różnych imprez. Czasem zawodnika zawodził także sprzęt.
Czas Toyoty i Subaru
W 1999 roku Leszek Kuzaj postanowił zamienić Mitsubishi na inny samochód. Wyborami kierowcy były Toyota Celica GT-4 oraz Subaru Impreza S5 WRC. Startując cały sezon w kategorii A Leszek Kuzaj poradził sobie nieźle. Zawodnik stawał na podium podczas Rajdu Dolnośląskiego, Rajdu Elmot, Rajdu Polski, Rajdu Kormoran i Rajdu Karkonoskiego. Zajął 3. Miejsce w klasyfikacji generalnej w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski oraz 9. miejsce w Rajdowych Mistrzostwach Europy. Cały sezon zwieńczył triumf podczas Kryterium Asów na Karowej.
Rok 2000 przyniósł kolejną zmianę samochodu. Tym razem Kuzaj zasiadł za kierownicą Toyoty Corolli WRC i został członkiem zespołu Mocne Rally. To okazało się strzałem w „dziesiątkę”. Wygrane w Rajdzie Dolnośląskim, Rajdzie Krakowskim i Rajdzie Wisły oraz kilka miejsc na podium w innych imprezach pozwoliły zdobyć tytuł wicemistrza Polski. Kuzaj kolejny raz nie ustrzegł się jednak kolizji, a w końcówce sezonu zaliczył wypadek podczas Rajdu Tatr na Słowacji.
Choć na przełomie wieków Leszek Kuzaj zmieniał auta, to ustabilizowała się sytuacja jego pilota. W większości imprez, poza małymi wyjątkami, Kuzaj startował z Andrzejem Górskim. Tak miało być również w roku 2001. Kuzaj ponownie rozpoczął rok od wygranej w Rajdzie Dolnośląskim. Następnie zanotował nieco gorszą serię startów przez wypadki na trasie. W ogólnym rozrachunku nie mógł jednak narzekać – upragnione zwycięstwo w Rajdzie Polski i ostatecznie 3. miejsce w RSMP na koniec sezonu oraz 8. w ERC były dobrym wynikiem. Leszek Kuzaj wygrywał także mniejsze imprezy, takie jak choćby będący wówczas poza cyklem mistrzowskim Rajd Nikon, czy Rajd Mazurskie Szutry. Czołówka była już normą a Kuzaj miał wszystko czego było potrzeba, by sięgać po końcowe sukcesy. Czasem można było dojść do wniosku, że gdyby nie pechowe kraksy i usterki już dawno byłby przynajmniej Mistrzem Polski.
Leszek Kuzaj – Mistrz Polski w rajdach samochodowych
W 2002 roku Kuzaj zaliczył jeden z najlepszych sezonów w swojej karierze. Do jego garażu dołączył Peugeot 206 WRC z belgijskiego zespołu Kronos Racing. Również na fotelu pilota zasiadł Belg, Erwin Mombaerts. Leszek Kuzaj wygrał cztery rajdy zaliczane do Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Ponadto święcił triumfy w Chorwacji i Bułgarii, a w czeskim Rajdzie Barum zajął 2. miejsce. W sumie wygrał ponad 100 odcinków specjalnych w trakcie sezonu i ostatecznie mógł cieszyć się z dwóch medali. W Mistrzostwach Europy zajął 3. miejsce w klasyfikacji generalnej. Został też – po raz pierwszym w swojej karierze – Rajdowym Mistrzem Polski.
Jednak w przypadku Leszka Kuzaja lepsze momenty zawsze przeplatały się z gorszymi. Po świetnym sezonie 2002 przyszedł zatem mniej udany rok 2003. Tym razem za kierownicą Subaru Imprezy WRC S8. Kuzaj wygrane rajdy przeplatał nieukończonymi. W cyklu RSMP wygrywał podczas Rajdu Elmot, Rajdu Warszawskiego i Rajdu Kormoran. Znów sporo roszad było u boku Kuzaja. Mombaerts tylko dwukrotnie zasiadł obok kierowcy – obie imprezy kończyły się dla duetu przedwcześnie. W pozostałych imprezach Kuzajowi towarzyszyli Magdalena Lukas bądź Łukasz Włoch. Na koniec sezonu w „generalce” RSMP Leszek Kuzaj był na najniższym stopniu podium.
Następny sezon Kuzaj zaczął od zagranicznych wypadów. Rajdu w Austrii nie ukończył na skutek wypadku w swojej ulubionej Toyocie Corolli WRC. Później przyszło zwycięstwo na Słowacji za kierownicą Subaru Imprezy STi N10 i z nowym pilotem, Maciejem Szczepaniakiem. Sukces był dobrym prognostykiem, bowiem z racji niedopuszczenia aut WRC do Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski, właśnie za sterami tego Subaru Kuzaj miał startować w cyklu. I walkę w RSMP zaczął bardzo dobrze. Wygrana w Rajdzie Elmot, 2. miejsce w Rajdzie Polski. Taki początek był więcej niż obiecujący. Później sytuację skomplikował wypadek na trasie Rajdu Kormoran, który na szczęście wyczerpał limit pecha. Wygrana w Rajdzie Rzeszowskim i wysokie miejsca w pozostałych zmaganiach dały Leszkowi Kuzajowi drugi tytuł Rajdowego Mistrza Polski.
Subaru okazało się szczęśliwe i dlatego Kuzaj postanowił nadal ścigać się tym autem. Rok 2005 także zacząć poza granicami Polski. Wygrana w belgijskim Rajdzie Ardenne poprzedziła dwa nieukończone z powodu wypadków rajdy. Włoskie Rajd del Ciocco oraz Rajd Elmot. W Rajdzie Polski Kuzaj zajął 10. lokatę, ale finisz sezonu miał imponujący. Wygrany Rajd Nikon i Rajd Warszawski, a także 2. miejsce podczas Rajdu Wawelskiego. Kuzaj nie ukończył Rajdu Rzeszowskiego ale mimo to obronił tytuł Mistrza Polski. Sezon zakończył wygraną w Rajdzie Barbórka. Sukces w RSMP przyszedł trudniej niż przy okazji minionych tytułów – Kuzaj o zaledwie punkt wyprzedził w klasyfikacji generalnej cyklu Michała Bębenka.
W 2006 roku Leszek Kuzaj postanowił łączyć starty w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski z Mistrzostwami Świata aut produkcyjnych. W tych drugich zmaganiach ostatecznie zajął 7. miejsce w klasyfikacji generalnej. Dobrze poradził sobie przede wszystkim w Argentynie, gdzie zajął drugi stopień podium. W krajowych zmaganiach Kuzaj szedł jak burza od początku sezonu. Wygrywał kolejno: Rajd Magurski, Rajd Elmot, Rajd Polski i Rajd Subaru Poland. Drogi po tytuł nie pokrzyżowały mu nawet nieukończone zawody – Rajd Rzeszowski i Rajd Nikon. To był kolejny świetny sezon Leszka Kuzaja. Zaliczył „hat-tricka” zdobywając trzeci tytuł Mistrza Polski z rzędu, a w sumie czwarty w swojej karierze, i przy okazji dobrze zaprezentował się na arenie międzynarodowej. Rajdowiec był u szczytu formy.
Przedwczesny koniec kariery
Rok 2007 nie był już tak udany dla Leszka Kuzaja. Na początek sezonu zawodnik zajął 15. miejsce w Rajdzie Magurskim. Potem wygrał Memoriał im. Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza, ale jednak cały sezon nie potoczył się myśli Kuzaja. Za kierownicą Subaru Impreza STi N12B tylko raz zapunktował w cyklu PWRC, a w RSMP zajął ostatecznie 9. miejsce. Kuzajowi w tym sezonie pilotowali Jarosław Baran i Parry Craig. Już tradycyjnie Leszek Kuzaj zaliczył kilka wypadków przez które nie ukończył m.in. Rajdu Polski.
Kuzaj nie zwykł być w dołku formy zbyt długo, dlatego kibice mogli przypuszczać, ze kolejny sezon będzie dla niego zdecydowanie lepszy. Start był rzeczywiście obiecujący dla utytułowanego rajdowca. Triumf w Rajdzie Magurskim oraz Memoriale J. Kuliga i M. Bublewicza pokazał, że Kuzaj może wrócić na szczyt. Następne imprezy – Rajd Krakowski i Rajd Elmot – zakończyły się na 5. lokatą.
Z Subaru zawodnik przesiadł się do Peugeota 207 S2000, jednak początki w klasie S2000 nie były udane. Mimo wszystko, wypadki podczas Rajdu Rzeszowskiego i Rajdu Orlen nie podcięły do końca skrzydeł Kuzaja. Już w Rajdzie Dolnośląskim kierowca zameldował się na „pudle” zajmując 3. miejsce w klasyfikacji generalne całej imprezy.
Później przyszedł feralny rajd w Czechach, który na stałe odcisnął piętno na karierze Leszka Kuzaja. Podczas jednego z odcinków specjalnych 14. Rajdu Praskiego prowadzony przez Kuzaja samochód wypadł z trasy i wpadł w grupkę kibiców, którzy znajdowali się w niedozwolonym miejscu. Na miejscu zmarł pochodzący z Polski 26-latek. W szpitalu zmarł również 24-letni Czech, a dwie inne osoby zostały ranne. Leszek Kuzaj w czasie kariery wielokrotnie notował mniej lub bardziej groźne wypadki – ale to po tym w Czechach trauma była największa. Mimo iż sam wielokrotnie był bardziej poturbowany. Polski kierowca nie był winny tragedii. Co do tego nikt nie miał wątpliwości, ale i tak wydarzenie nie mogło pozostać dla niego obojętne. Kuzaj postanowił zrobić sobie przerwę od rywalizacji w rajdach. Za kierownicę żadnego samochodu nie wsiadał przez kilka tygodni.
W roku 2009 powrócił do rajdów i zajął 3. miejsce w „generalce” Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. To był solidny sezon dla rajdowca ze zwycięstwami w Rajdzie Lotos Baltic Cup i Rajdzie Orlen Płock. W 2010 Leszek Kuzaj startował za kierownicą Skody Fabii i radził sobie nieźle w krajowych zmaganiach, choć był to dość burzliwy sezon. Ostatecznie zajął 5. miejsce w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski. Sam Kuzaj nie był do końca zadowolony z tego rezultatu i wierzył, że nadal stać go na więcej. Ambicji nigdy nie można było mu odmówić i wiele osób liczyło, że po raz kolejny forma wystrzeli w górę po trudniejszym okresie.
Rok później miał wrócić do walki o najwyższe cele. Tak się jednak nie stało. Sezon 2011 nie obfitował w wiele startów i przy okazji był ostatnim w karierze rajdowej Leszka Kuzaja. Jak sam stwierdził brakowało wtedy przede wszystkim motywacji do dalszych startów a górę wzięło zmęczenie np. szukaniem sponsorów. Z drugiej strony po czasie Kuzaj przyznał, że popełnił błąd i trzeba było zrobić sobie przerwę, a następnie spróbować raz jeszcze z chłodną głową wrócić do rywalizacji. W tamtym momencie wszystko jednak szło jak po grudzie. Problem pojawił się gdy rozwiązano jego ówczesny team – Skoda Castrol BP Rally. Brak sponsorów, trudności organizacyjne – to przelało czarę goryczy.
Życie to nie tylko rajdy
Leszek Kuzaj startował w dobrym okresie dla polskiej sceny rajdów samochodowych. Wspólnie z Januszem Kuligiem i Krzysztofem Hołowczycem tworzył swoiste trio ambasadorów tej dyscypliny sportu w kraju. Z Kuligiem, który tragicznie zmarł w 2004 roku, łączyły go dobre stosunki. Część osób mówiła nawet o przyjaźni dwóch kierowców, choć sam Kuzaj określił ich relacje jako znajomość dobrych kolegów. Podkreślał też, że wzajemnie napędzali się do bycia jeszcze lepszym zawodnikiem. Hołowczyca cenił jako kierowcę, ale prywatnie nie zawsze było im po drodze. Z czasem utarło się, że są jak bohater i czarny charakter. Kuzaj miał być tym drugim, co nie do końca było prawdą, a sam zawodnik miał oddaną rzeszę kibiców ceniących jego widowiskowy i bezkompromisowy styl jazdy.
Życie za kierownicą było sinusoidą. Wielkie sukcesy, ponad 40 tytułów – w tym cztery tytuły Rajdowego Mistrza Polski – czy niezłe występy na arenie międzynarodowej przeplatały się z porażkami. Wypadków nawet nie zliczył.
W prywatnym życiu Leszka Kuzaja także bywało różnie. Jego pierwszy związek nie przetrwał próby czasu. Powodem było m.in. nadmierne poświęcenie rajdom, zbyt szybkie tempo funkcjonowania. Obecnie były kierowca jest mężem swojej wieloletniej partnerki Anny, którą poznał – jak na rajdowca przystało – przy okazji Rajdu Barbórka. Jest również szczęśliwym ojcem. Zanim jednak spokój i rodzinność na stałe zagościły w życiu Kuzaja przytrafił mu się kolejny „wypadek”, tym razem nie na trasie rajdu. Rok 2012, już po zakończeniu zawodowej kariery, przyniósł bardzo pechowe zdarzenie, które pokazało jednak charakter kierowcy. Kuzaj zwrócił uwagę dwóm chuliganom, którzy niszczyli okoliczne samochody. Nie chciał obojętnie przejść wobec aktów wandalizmu. W efekcie napastnicy dotkliwie pobili rajdowca, a w ruch poszły także ostre narzędzia. Ostatecznie zagrożenia życia nie było ale nie obyło się bez interwencji lekarzy. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze.
Leszek Kuzaj odnalazł się także zawodowo po zakończeniu rajdowej kariery. Co nie powinno dziwić – nadal jego działalność orbitowała wokół zagadnień związanych z motoryzacją. Z początku był to salon „Kuzaj Sport”. Kierowca handlował sportowymi i drogimi samochodami. Później Leszek Kuzaj odnalazł się w jeszcze innej roli i został ambasadorem Toru Modlin.
Jako autorytet w dziedzinie prowadzenia samochodu Kuzaj został promotorem odpowiedzialnej jazdy m.in. w ośrodku doskonalenia kierowców, który funkcjonuje przy Torze Modlin. Kierowca nawet po zakończeniu kariery zawodniczej był też blisko rajdów. Od wielu lat udzielał wsparcia młodym kierowcom, a będąc już na sportowej emeryturze nie zaprzestał dbania o dobro polskich rajdów. Sam także organizował i organizuje również wydarzenia m.in. na wspomnianym już Torze Modlin.