Nikt inny, jak polscy kibice, nie może odczuwać takiego niedosytu po sobotnim konkursie indywidualnym w skokach narciarskich podczas mistrzostw świata. Reprezentanci Polski byli poważnymi kandydatami do stanięcia na podium, ale rzeczywistość zweryfikowała te przewidywania. Medalu nie zdobył żaden z naszych, a jedynym z biało-czerwonych, który zakończył konkurs w TOP 10, był Kamil Stoch (piąte miejsce).
Jak powiedział Stefan Horngacher – nie ma powodów do paniki. Polacy już w niedzielę będą mieli kolejną okazję do zdobycia medali – tym razem drużynowych. Selekcjoner naszej kadry podjął swego rodzaju zaskakującą decyzję i w składzie na ten konkurs znalazł się Stefan Hula. Zastąpił on Jakuba Wolnego, który od początku zmagań w Seefeld / Innsbrucku zawodził.
Po tym, jak dwóch Niemców sobotni konkurs zakończyło na podium, a świetnie dysponowany Markus Eisenbichler został mistrzem świata z ogromną przewagą, to właśnie ta reprezentacja jest głównym faworytem bukmacherów do zdobycia złotego krążka. STS na ich wygraną oferuje kurs 1,45 (miejsce na podium – 1,05). Polacy, z powodu ostatnich słabszych wyników, nie należą do grona ścisłych faworytów. Najlepiej zobrazuje to współczynnik na ich końcowy triumf (12,0). Natomiast typując, że nasi skoczkowie zmagania zakończą na podium, można skorzystać z kursu 2,0.
Tak prezentują się kursy na pozostałe reprezentacje z czołówki: Austria (4,75), Norwegia (8,0), Japonia (18,0), Słowenia (50,0).
Początek konkursu drużynowego, który odbędzie się na dużej skoczni w Innsbrucku, zaplanowano na 14:45. Godzinę wcześniej będzie miała miejsca seria próbna.