SportArtykułyLudzie sportu

Therese Johaug

Kamil Skroban
Therese Johaug
Zdjęcie: AJKlingenthal / commons.wikimedia.org
Therese Johaug
Zdjęcie: AJKlingenthal / commons.wikimedia.org

Podczas gdy w naszym kraju na świeczniku była Justyna Kowalczyk, na świecie było też kilka innych zawodniczek, które liczyły się w stawce kobiecych biegów narciarskich. Jedną z największych rywalek Polki była Therese Johaug. Norweżka wygrywała w swojej karierze m.in. Puchar Świata, Mistrzostwa świata czy Igrzyska Olimpijskie. Jej kariera to przede wszystkim seria spektakularnych sukcesów, choć zdarzały się też ciemniejsze strony. Mimo wszystko, do dziś Therese Johaug pozostaje jedną z najbardziej utytułowanych zawodniczek w historii dyscypliny, którą są biegi narciarskie.

Nieoczywista droga

W dzieciństwie i wczesnej młodości Therese Johaug wcale nie musiała zostać narciarką. Przygodę ze sportem rozpoczęła od uprawiania gimnastyki, a na trasy narciarskie trafiła dopiero jako nastolatka.  I było to coś, czego norweskie biegi narciarskie z pewnością potrzebowały. W końcu młodziutka Therese Johaug dość szybko zaczęła osiągać wyniki.

Po raz pierwszy w międzynarodowych zmaganiach wystartowała już w 2005 roku, mając zaledwie 17 lat. Początkowo Therese Johaug święciła triumfy w zmaganiach juniorskich. Pierwsze złoto Mistrzostw Świata zdobyła w sztafecie, w roku 2007. Do tego dołożyła również brąz w biegu łączonym na 10 km. Potrójnie szczęśliwe były jednak zmagania rok później. Podczas juniorskiego czempionatu we włoskim Malles Venosta reprezentantka Norwegii triumfowała ponownie w sztafecie, ale także w indywidualnych biegach na 5 km stylem klasycznym i 10 km stylem dowolnym.

W sezonie 2007/2008 Therese Johaug pokazała się także szerszej publiczności startując m.in. w cyklu Tour de Ski. Rzecz jasna nie była jeszcze wiodącą postacią. Wówczas biegi narciarskie miały inne gwiazdy. W tym gronie znajdowały się choćby Marit Bjoergen, Virpi Kuitunen, Justyna Kowalczyk czy Petra Majdić. Młoda Norweżka potrafiła jednak kilkukrotnie zapunktować w Pucharze Świata.

Obok jej talentu nie dało się przejść obojętnie. Przede wszystkich Therese Johaug imponowała wydolnością, co pozwalało jej osiągać świetne wyniki w biegach na dłuższych dystansach. I w przyszłości to musiało przynieść wielkie wyniki.

Pierwsze Igrzyska Olimpijskie

Therese Johaug stopniowo pokonywała kolejne szczeble kariery. W sezonie 2009/2010 punktem kulminacyjnym były Igrzyska Olimpijskie w Vancouver. Norweżka była największą gwiazdą kobiecych zmagań, jeśli chodzi o biegi narciarskie. Tym razem nie chodziło jednak o Therese Johaug, a o Marit Bjoergen. Koleżanka Johaug z reprezentacji przywiozła z Kanady aż trzy złote medale.

Sama Johaug także mogła mieć powody do zadowolenia. Na swoich pierwszych, Zimowych Igrzyskach Olimpijskich wywalczyła złoty medal w sztafecie, a indywidualnie zajęła szóste miejsce w biegu łączonym, w którym brąz wywalczyła Justyna Kowalczyk. Choć po imprezie najwięcej mówiło się o Bjoergen, Kowalczyk czy Charlotte Kalli, to Therese Johaug dała jasny sygnał – w przyszłości będę rozdawała karty w kobiecych biegach narciarskich.

Póki co musiała jednak poczekać na swoją kolej. Rok Igrzysk Olimpijskich był dość udany, ale Puchar Świata w tamtym czasie należał do jednej zawodniczki. Od sezonu 2008/2009 do 2010/2011, czyli przez trzy edycje z rzędu, Kryształową Kulę wygrywała Justyna Kowalczyk.

Therese Johaug podczas Tour de Ski 2010 w Oberhofie
Zdjęcie: Iso76 / commons.wikimedia.org

Przełomowa dla Therese Johaug była kolejna odsłona Pucharu Świata w biegach narciarskich. Aż dziesięć razy Norweżka kończyła pucharowe zmagania na podium, co dało jej na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej na koniec sezonu. Triumfowała jej rodaczka, Marit Bjoergen przed Kowalczyk. Johaug drugi rok z rzędu była także na podium cyklu Tour de Ski. Sezon 2010/2011 ukończyła na drugiej pozycji, a rok później na najniższym stopniu podium. Dobrą formę w Tour de Ski potwierdziła też w kolejnych latach.

Wejście na szczyt

Therese Johaug podczas zawodów w Oslo, 2011
Zdjęcie: Bjoertvedt / commons.wikimedia.org

Po zagoszczeniu w światowej czołówce, Therese Johaug coraz mocniej zaczęła w niej rozpychać się łokciami. Na największe triumfy w Pucharze Świata trzeba było jeszcze poczekać, ale Johaug była już multimedalistką z seniorskich imprez. Mistrzostwa Świata w Oslo w 2011 roku zakończyła z ze złotem w sztafecie, brązem w biegu łączonym i przede wszystkim ze złotem w biegu na 30 km stylem dowolnym.

Lata 2012-2014 to niekończące się pasmo sukcesów. W sezonie 2012/2013 Johaug ustąpiła tylko Justynie Kowalczyk w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Podobnie wyglądały pierwsze dwa miejsca w Tour de Ski. Na Mistrzostwach Świata w Val di Fiemme Therese Johaug wywalczyła aż cztery medale. Złoto w sztafecie, złoto na 10 km stylem dowolnym, srebro w biegu łączonym na 15 km oraz brąz na 30 km stylem klasycznym.

Rozpędzona Norweżka nie miała zamiaru zwalniać tempa. W kraju stała się numerem jeden, bowiem wspomniany sezon nieco bardziej rwany był w wykonaniu Martin Bjoergen. Kiedy jednak jej koleżanka z reprezentacji wróciła z pełną mocą, trzeba było po raz kolejny potwierdzić swój talent. I to udało się bez dwóch zdań. Choć z lekkim niedosytem na docelowej imprezie.

Jednak po kolei. Therese Johaug za sezon 2013/2014 otrzymała pierwszą w karierze Krzyształową Kulę wygrywając Puchar Świata. Jeszcze przed Igrzyskami Olimpijski w Soczi triumfowała w cyklu Tour de Ski, jako pierwsza Norweżka w historii cyklu. Właśnie wtedy po raz pierwszy została liderką Pucharu Świata, zatem do Soczi jechała jako główna kandydatka do złota.

Igrzyska Olimpijskie były lekkim rozczarowaniem, ale koniec końców Johaug wywalczyła swoje pierwsze krążki na najważniejszej imprezie czterolecia. Zmagania rozpoczęły się od najgorszego dla sportowca, czwartego miejsca w biegu łączonym. Do medalu zabrakło centymetrów, ale lepsza okazała się jej krajanka, Heidi Weng. Lepiej miało być w kolejnych dniach. Pierwszym krążkiem był brązowy medal na 10 km stylem klasycznym. Na koniec Therese Johaug poprawiła ten wynik i wywalczyła srebro w biegu na 30 km stylem dowolnym, przegrywając tylko z Martin Bjoergen. Norweżki w sumie wywalczyły dziewięć medali w biegach narciarskich w Soczi, ale kompletnie nie udała się im sztafeta. Tam zajęły piąte miejsce, mając w składzie m.in. Johaug, Bjoergen czy Weng.

Mimo wszystko, triumfy w Tour de Ski i Pucharze Świata, a do tego dwa medale indywidualne na ZIO, były sporym sukcesem. Therese Johaug była na szczycie, ale nadal pełna ambicji do poprawiania swoich osiągnięć. Kolejne Kryształowe Kule, złoto na Igrzyskach Olimpijskich, następne Mistrzostwa Świata. Dla Norweżki wyzwań było sporo, a wszystko zdawało się układać tak, jak sobie to zaplanowała.

Tym bardziej, że powoli i stopniowo z czołówki usuwała się Justyna Kowalczyk. Walka o czołowe lokaty stawała się sprawą wewnętrzną reprezentantek Norwegii. Therese Johaug i Marit Bjoergen grały tu pierwsze skrzypce. W sezonie 2014/2015 Johaug była druga w Pucharze Świata, a triumfowała jej rodaczka. Podobnie ułożył się cykl Tour de Ski. Therese Johaug ponownie przywiozła worek medali z Mistrzostw Świata. Te odbyły się w 2015 roku w Falun. Dwa złota indywidualne i trzecie w sztafecie.

Po roku przerwy Johaug znów była najlepsza na przestrzeni całego sezonu. Zgarnęła pełną pulę, wygrywając Tour de Ski, Kryształową Kulę i Małą Kryształową Kulę. Biegi narciarskie miały królową. Kompletną dominatorkę, która goniła w liczbie zwycięstw swoją bardziej doświadczoną rodaczkę.

Afera dopingowa

Gdy wydawało się, że Therese Johaug zdominuje kobiece biegi narciarskie i w kolejnych latach przegoni w sukcesach Marit Bjoergen, media obiegła szokująca informacja. Najlepsza biegaczka świata została przyłapana na dopingu.

Cała sprawa wyszła na jaw podczas konferencji prasowej, w której udział wzięła również Therese Johaug. Spotkanie z dziennikarzami odbyło się 13 października 2016 roku. Jak poinformowano, u zawodniczki wykryto doping w próbce pobranej 19 września. Środkiem, który był niedozwolony, okazał się clostebol. Jest to rodzaj sterydu anabolicznego, którego użycia zakazuje WADA, a więc Światowa Agencja Antydopingowa.

Clostebol w organizmie Therese Johaug miał znaleźć się przypadkiem, w trakcie stosowania przez Norweżkę maści na oparzenia słoneczne wargi. Winę za niedopilnowanie składu preparatu wziął na siebie lekarz norweskiej kadry biegaczek, Fredrik S. Bendiksen. O tym, że Therese Johaug spotka kara i przymusowe zawieszenie wszyscy byli jednak przekonani.

Mimo wszystko, mało kto spodziewał się, że kara będzie aż tak dotkliwa. WADA ostatecznie była jednak bardzo surowa. Pierwotnie rodzima federacja antydopingowa zawiesiła Johaug na okres dwóch miesięcy, do wyjaśnienia sprawy. Po wnikliwym śledztwie podjęto decyzję, że adekwatną karą będzie dyskwalifikacja na okres 13 miesięcy. Taki wyrok był bolesny, ale pozwalał myśleć o powrocie do rywalizacji przed Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w Pjongczang.

I gdyby na tym zakończyła się historia, można by mówić o pechu, który jednak nie wpłynie na całą sportową karierę. Problemem było jednak to, że od decyzji postanowiła odwołać się Międzynarodowa Federacja Narciarska. Tym razem wyrok wydawała już się krajowa czy Międzynarodowa Agencja Antydopingowa. Sprawa trafiła w ręce Sportowego Sądu Arbitrażowego.

Odwołanie nastąpiło w marcu 2017 roku, a jego celem było wykluczenie Therese Johaug z Igrzysk Olimpijskich w 2018 roku. Decyzja była bolesna dla zawodniczki, bowiem karę zawieszenia przedłużono o pół roku, do 18 miesięcy. Marzenia o złotym medalu ZIO zostały brutalnie odebrane.

Czy clostebol rzeczywiście znalazł się w organizmie Johaug przypadkowo? To tak naprawdę mało istotne, bowiem nawet zwykłe niedopatrzenie w tym przypadku nie zmieniło faktu, że doping wykryto. Świetnie wyglądająca, i wciąż nabierająca rozpędu, kariera została wstrzymana.

Powrót do sportu… nie tylko na narty

Odsunięta od startów Therese Johaug nie kryła żalu. Wielokrotnie podnosiła fakt, że do zaniedbania doszło nie z jej winy, a kara była wyjątkowo surowa. Clostebol to jednak substancja, która w przypadku biegów narciarskich jest mocno na cenzurowanym. Odpowiada za budowanie siły i wytrzymałości, dlatego decydenci nie mieli litości dla blondwłosej Norweżki.

Dwukrotna triumfatorka klasyfikacji generalnej Pucharu Świata była rozczarowana, ale nie marnowała czasu. Będąc na sportowej banicji robiła wszystko, aby wrócić jeszcze silniejszą. Johaug nie skupiła się jednak wyłącznie na biegach narciarskich, ale także na biegach na średnie dystanse. Mając cały czas w głowie start na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich, tym razem w Pekinie, próbowała nawet zdobyć kwalifikację na Letnie Igrzyska w Tokio. Przy okazji startów lekkoatletycznych wróciła zresztą afera dopingowa. Z powodu przewinień z przeszłości Therese Johaug nie została dopuszczona do startu w Diamentowej Lidze w Sztokholmie w 2020 roku.

Therese Johaug – ceremonia medalowa Seefeld 2019
Zdjęcie: Granada / commons.wikimedia.org

Kluczowy był jednak powrót do biegów narciarskich. Po ponad 1000 dniach przerwy Therese Jogaug wróciła jak prawdziwa królowa. W 2019 roku zdobyła trzy złota indywidualne, a także sztafetowe srebro, podczas Mistrzostw Świata w Seefeld. Klasyfikację generalną Pucharu Świata w sezonie 2018/2019 zakończyła na trzecim miejscu.

Kolejne zmagania należały już w pełni do Johaug. Therese powtórzyła wyczyn z 2016 roku, wygrywając ponownie Kryształową Kulę, Małą Kryształową Kulę i cykl Tour de Ski. Stało się jasne, że mimo przerwy w startach nadal jest piekielnie mocna, a celem nadrzędnym będą Zimowe Igrzyska Olimpijskie w 2022 roku.

Misja Pekin

Dobre wyniki Therese Johaug warto było docenić tym bardziej, że stale musiała zmagać się ona z atakami z różnych stron. Oskarżenia o doping i podważanie sukcesów powracały, nawet w samej Norwegii. Mimo to, zawodniczka nie składała broni i nadal chciała udowodnić, że jest ponadto.

Wszystkie siły zostały rzucone na przygotowania do Igrzysk Olimpijskich. Na Mistrzostwa Świata w Oberstdorfie w 2021 roku Johaug przyjechała w kapitalnej formie. Zdobyła cztery złote medale, w trzech konkurencjach indywidualnych oraz sztafecie. To był dobry zwiastun.

Jednak i tym razem powodzenie misji pt. „złoto na Igrzyskach” stało pod znakiem zapytania. Sytuacja pandemiczna sprawiła, że przed imprezą w Pekinie napięcie było spore. Sportowcy testowani byli na potęgę, a Therese Johaug była szczególnie wyczulona na punkcie ostrożności. Nauczyły ją tego doświadczenia z przeszłości. Tym razem nie chodziło o doping, ale o to, aby nie wypaść z rywalizacji przez pozytywny wynik testu. Doszło do tego, że nawet narzeczony biegaczki musiał wykonywać testy PCR przed spotkaniem z nią. Johaug niczego nie chciała bowiem zostawić przypadkowi.

Kolejnym ciosem przed startem była śmierć Torbjoerna Johanssona. Norweski biznesmen wspierał Johaug od wielu lat. Był pierwszym, któremu skrupulatnie wyjaśniała całe zamieszanie związane z aferą dopingową. Uwierzył jej, i jako jeden z niewielu, wspierał Therese w walce o powrót na szczyt. Odszedł w wieku 73 lat, na kilka dni przed pierwszym startem Johaug podczas ZIO w Pekinie.

Po raz pierwszy na trasie biegów narciarskich w Pekinie zawodniczki stanęły 5 lutego 2022 roku. Rywalizacja odbywała się w miejscowości Zhangjiakou, gdzie zlokalizowano centrum biegowe podczas Igrzysk. Therese Johaug była bezkonkurencyjna na trasie 15 km biegu łączonego. Pierwsze złoto. Marzenie zostało spełnione, ale to miał być dopiero początek.

Pięć dni później Therese Johaug zdobyła drugie złoto, tym razem na trasie 10 km stylem klasycznym. Z kolei 12 lutego odbyła się sztafeta. Tym razem bez medalu dla Norweżek, które zmagania zakończyły na piątej lokacie. Na całe szczęście dla Johaug, drużynowe złoto w kolekcji już miała.

Ostatnim startem w Pekinie był bieg masowy na 30 km stylem dowolnym. Zawodniczki na trasie pojawiły się 20 lutego. Therese Johaug po raz trzeci okazała się bezkonkurencyjna, kończąc zmagania z czasem 1:24:54h. Trzy złote medale Zimowych Igrzysk Olimpijskich stały się faktem, a misja Pekin została ukończona niemal pełnym sukcesem.

Koniec nowym początkiem

Cztery złote medale Zimowych Igrzysk Olimpijskich (1x Vancouver w sztafecie, 3x Pekin indywidualnie), kilkanaście medali na Mistrzostwach Świata, trzy Kryształowe Kule i wiele więcej. Therese Johaug mogła śmiało powiedzieć pas. Wywalczyła wszystko, co do wywalczenia było.

Kilka tygodni po zakończeniu Igrzysk zawodniczka powiedziała, że sezon 2021/2022 jest jej ostatnim w Pucharze Świata w biegach narciarskich. Jednocześnie stwierdziła, że nie ma zamiaru w pełni znikać ze świata sportu i być może odnajdzie swoje miejsce w innej roli.

Już wcześniej Therese Johaug udowodniła, że ma talent nie tylko do nart. I tak w lipcu 2022 roku w mediach pojawiła się informacja o tym, że Norweżka uzyskała imponujący wynik na trasie, którą pokonują zawodowi kolaże podczas Tour de France. Johaug wybrała etap z morderczym podjazdem pod Alpe d’Huez, uznawany za jeden z najtrudniejszych w zawodowym peletonie. Pokonała go tylko 20 minut wolniej niż zawodnicy rywalizujący w wyścigu.

Wciąż nie stroniła też od biegania. Sportowa dusza nie dała za wygraną. Decyzja o rezygnacji była jednak świadoma. Therese Johaug odeszła z zawodowej stawki biegaczek narciarskich będąc na szczycie i realizując wszystkie cele ze swojej listy. Chciała poświęcić więcej czasu dla rodziny i spróbować nowych wyzwań. Mimo kilku zakrętów po drodze, od początku do końca jej determinacja była godna podziwu. Z pewnością na stałe zapisała się w historii kobiecych biegów narciarskich.

5/5 - (2 głosy)